Niewiarygodne,
dokąd trafiłam w te wakacje: na pierwszy polski transatlantyk, M/s „Batory”!
Pasażerski transoceaniczny królewski statek, którym w 1936 roku płynęła Izabela
Czajka. Chyba duch Beli skierował mnie do Centralnego Muzeum Morskiego w
Gdańsku, gdzie mogłam zobaczyć model słynnego polskiego motorowca.
Cytując
biografkę Izabeli, Paulinę Sołowianiuk, przytaczam opis statku: „Statek był na
wskroś nowoczesny, o pięknej linii, siedmiu pokładach zapraszających pasażerów
do spacerów i dwóch klasach – trzeciej i turystycznej – obok wygodnych, odpowiadających
na jego potrzeby pasażerów, „Batory” mógł przewozić imponującą liczbę niemal
tysiąca osób. (…) Był istną galerią sztuki poruszającą się w czasie i
przestrzeni. Statek miał własną drukarnię, wobec czego pasażerowie mogli raczyć
się lekturą pisma okrętowego, noszącą nazwę „Kurier Morski”. (…) Kapitanem
transatlantyku był Eustachy Borkowski, powszechnie lubiany oryginał. Znany z
gościnności i umiłowania karnawałowej atmosfery, był dla pasażerów gwarantem
niezapomnianej podróży. (…)
21
kwietnia 1936 roku statek wyruszył z Monfalcone, gdzie zamówiono tę polską
jednostkę, do Gdyni. Trasa miała przebiegać przez Wenecję – Dubrownik – Barcelonę
– Casablancę – Lizbonę – Londyn, aż do Gdyni, która miała stać się macierzystym
portem „Batorego”.
Izabela
na pokładzie bawiła się znakomicie w towarzystwie Arkadego Fiedlera, Melchiora
Wańkowicza, wyżej wspomnianego kapitana „Batorego”, Jana Cybisa i Wojciecha
Kossaka. Anegdoty, o których wspomina biografka Izabeli, dotyczą kilku
szczególnie zabawnych i towarzysko atrakcyjnych anegdot (jedną z nich przypisuje
się Monice Żeromskiej, która też była pasażerką osławionego rejsu „Batorego”). Dodać należy, iż pani Monika była przerażona
mocą uroku Czajki, potrafiącej owinąć sobie prawie absolutnie wszystkich, niezależnie
od płci, wokół swego małego palca. Bela czyniła to z wdziękiem, kokietując znajomością
literatury i sztuki, koneksjami, własnymi odważnymi sądami oraz niewątpliwie –
urodą – która choćby w Maroku, dokąd także zawinął statek, pozwoliła jej wtopić
się w tłum i poobserwować ludność.
Rejs
Batorym dla Czajki oznaczał po pierwsze niezapomniane wrażenia z podróży, po
drugie, i co zrealizowała z rozmachem, napisanie cyklu reportaży,
zatytułowanych Moja podróż: Szlakiem
Południa. Wydane w 1937 roku nakładem wydawnictwa Ferdynanda Hoesicka, przyniosły
Izabeli popularność, zwłaszcza w sferze towarzyskiej. Jak podkreśla Paulina
Sołowianiuk, „Izabela stała się również bohaterką własnej baśni”.
Model
okrętu jest wyjątkowy i, jak twierdzi „Święty”, precyzyjnie wykonany. Nad
modelem każde z nas pochyliło się z innego powodu: uzupełniliśmy naszą wiedzę i
zrobiliśmy kilka zdjęć. Dawno nie
doświadczyłam takich emocji na widok czegoś, co bezpośrednio wiązało się z
bohaterką książki. Chyba dawno nie trafiłam na taki trop.
Przygody
Izabeli na „Batorym” to osobny rozdział jej
biografii, który został opisany ze swadą i skrupulatnością przez
Paulinę Sołowianiuk. Gęsty od szczegółów kulinarnych i socjologicznych, pełen
opisów zachowań Polonii, witającej owacjami statek „Batory” w każdym z portów, pełen
wspomnień Wańkowicza i Fiedlera; jest olśniewającym zbiorem zachowań ówczesnej
polskiej elity intelektualnej. Śniącej sny o potędze Rzeczypospolitej, a może pragnącej
po prostu szampańskiej zabawy? Opinie pozostawiam dociekliwym czytelnikom biografii
Czajki.
Malowidła we wnętrzu "Batorego" |
"Batory" także jako model w Muzeum Miasta Gdyni w 2013 roku Copyrights by Święty |
Model w Muzeum Miasta Gdyni, fotografia Świętego w 2013 roku. Wtedy nie znałam jeszcze historii okrętu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz