niedziela, 3 sierpnia 2014

Warszawa i Paryż

1-go sierpnia 2014 roku siedziałam w kawiarni z przyjaciółką z czasów dzieciństwa. Kilka ulic dalej, w mieszkaniu, moi rodzice oglądali w telewizji jakiś film, okna były pootwierane, aby wywołać choć najmniejszy przewiew. Upalny sierpniowy wieczór.

Tymczasem obie z Anią piłyśmy wino i rozmawiałyśmy o wszystkim. „Pół świata obgadają” – śmieje się mój tata, ile razy idę na spotkanie z przyjaciółmi, którzy zostali w moim rodzinnym mieście. Tak dobrze jest spędzać czas w ich gronie. Czas jest wtedy wyjątkowo łaskawy.  

(1-go sierpnia zwykle mam wyczuloną świadomość czasu. Właściwie, odkąd pamiętam siebie w wieku piętnastu lat, gdy przeczytałam pierwszy raz wiersze Baczyńskiego, 1 sierpnia znaczy dla mnie bardzo dużo. Teraz, od kilku lat mieszkania w mieście, które przeżyło własną śmierć, 1 sierpnia czuję jako znak czasu).

„Ale dziś młodzi nie bardzo chcą pamiętać” – mówi Ania. – „U nas nie wszyscy tak to przeżywają, jak w Warszawie” – dodaje. Pewnie ma rację, choć jakoś nie mogę w to uwierzyć. Przecież to tak żywe wspomnienie, mimo mijającej właśnie 70 rocznicy wybuchu Powstania. Wspomnienie tętniące nie tylko dla mnie, mieszkającej w mieście, które jest jednym wielkim cmentarzem. Chcę, by młodzi pamiętali. Wiem, że przyjdzie ich czas, że będą pamiętać.

„Wolność to nie jest coś dane raz na zawsze” – mówiła w telewizji jedna z uczestniczek Powstania, Anna „Paulinka” Jakubowska. Jakie to ważne: umieć o nią walczyć w sposób właściwy, to znaczy adekwatny do czasów, w których żyjemy. Umieć walczyć o wolność codziennie, zgodnie z własnym sumieniem. Co dla mnie znaczy fakt, że jestem wolna? Co to znaczy „wolność”?

Myślę, jak bardzo zmieniło się moje postrzeganie Warszawy po ostatnich wydarzeniach. Po przeczytaniu biografii Izabeli Czajki, po przeczytaniu jej książki o Paryżu, zatytułowanej  Dubo, Dubon, Dubonnet. Jak mocno przemówiła do mnie Warszawa po obejrzeniu filmu „Powstanie Warszawskie” w reżyserii Jana Komasy. Na fali jakiegoś zachwytu Warszawą, zdobyłam książkę Joanny Rolińskiej Ale jest Warszawa. To rozmowy Autorki ze znanymi przedstawicielami kilku pokoleń warszawiaków, w tym z Konradem Tarasiewiczem, Danutą Szaflarską, Muńkiem Staszczykiem i  – oczywiście – z uczestnikami Powstania Warszawskiego, m.in. z Aliną Janowską i Stanisławem Krupą.  Książka zerka na mnie z półki, kusi wstęgą Wisły zaznaczonej na szacie graficznej okładki. Doczeka się. Jeszcze w sierpniu ją połknę. Musi się we mnie coś dopełnić.

Udało mi się zobaczyć zaprojektowaną przez Jerzego Gelbarda, męża Czajki, kamienicę na ulicy Konopnickiej 3. Święty poszedł ze mną na to poszukiwanie architektonicznych inspiracji Paryżem. Zrobił zdjęcia. Wzruszenie, jakie ogarnęło mnie, kiedy zobaczyłam, że ta kamienica przetrwała wojnę i, oprócz identycznej na ulicy Lwowskiej, świadczy o talencie Gelbarda! Jest to też potwierdzenie istnienia Czajki, w jakiś szczególny sposób mnie do niej zbliża.  Nie wszystko przeminęło. Paryż nie przeminął dla Czajki. W swojej ostatniej książce Dubo, Dubon, Dubonnet wspomina go w szczególny, anegdotyczny i zabawny sposób, i z rozbrajającą szczerością. Czytając o Paryżu Czajki, przypominały mi się tamtejsze pejzaże i postaci z obrazów Henry`ego Rousseau. Podobnie jak wspomnień Czajki, nie można ich oceniać, używając zestawu narzędzi interpretatorskich, w które wyposaża akademicka filologia.

Nie czułam, że mogłabym lepiej spędzić 1-go sierpnia 2014 roku, niż w towarzystwie przyjaciół i rodziców.
A do tego świadomość, że Paryż został. I Warszawa – ale jest!
Kamienica na ul.Konopnickiej 3 wg projektu Jerzego Gelbarda. Fotografia: Święty.

Copyrights by Święty

Klatka schodowa kamienicy Gelbarda. Fotografia: Święty

Copyrights by Święty

Copyrights by Święty




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz