czwartek, 29 października 2020

Kazuo Ishiguro "Pogrzebany olbrzym"

W milczącym królestwie nikomu nie zdaje się żadnych pytań, ponieważ ludzie zwykli nie pamiętać, co działo się kilka godzin temu. Ludzie "stamtąd" nie przywiązują zresztą uwagi do minionych zdarzeń. Trwają.

Jednak para staruszków, Axl i Beatrice pod wpływem przeczucia postanawiają opuścić swoją wioskę i wyruszyć w podróż, by odnaleźć ukochanego syna. Wędrują przez krainę zrujnowaną i opuszczoną - wojny prowadzone przez Króla Artura przyniosły Albionowi biedę, głód i kruchy pokój między Brytami a Sasami. W zapomnianych, podupadających wioskach zamieszkanych przez ludzi ogarniętych mgłą niepamięci, królują lęk i strach, a żywią się nimi złe duchy oraz demony, które czają się w ciemnościach i których imion nikt nie wymawia, bo albo się boi, albo ich nie pamięta, co na jedno wychodzi.

"Pogrzebany olbrzym" jest powieścią utkaną jak średniowieczna tkanina z Bayeux: pełną tajemnic, mieniących się znaczeń, zagadek, kryjących się w każdej przedstawionej na tkaninie postaci. Ogólnie rozpoznawalnych, ale w szczegółach -niejednoznacznych.

Czym lub kim jest tytułowy pogrzebany olbrzym? Pamięcią o starożytnych rzymskich czasach, które przeminęły, choć miały być wieczne? Zapomnianymi  snami o potędze Króla Artura, który chciał zbudować  Brytanię na nowo?  Może zaś symbolem czegoś wielkiego i tak niewyobrażalnego, że ideę tę należałoby zaraz włożyć między bajki, jako niemożliwą do urzeczywistnienia. Trudno zadać właściwe pytanie, na które odpowiedzią będzie nagroda - graal.

Podpowiedź przyjaciółki, by przeczytać tę książkę Ishiguro sprowokowała mnie do odkurzenia innych historii z czasów Króla Artura, przechowywanych w rozmaitych utworach i interpretacjach artystyczno- literackich.  Dla mnie "Pogrzebany olbrzym" to kostiumowa historia z czasów postarturiańskich, opowiadająca o sile przebaczenia i prawdy, której to siły po prostu tak łatwo zapomnieć się nie da.

Kazuo Ishiguro, Pogrzebany olbrzym, przeł. Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2015.