czwartek, 3 września 2015

Karl Ove Knåusgard "Moja walka" t.2

W drugim tomie powieści, Karl Ove opisał swoje doświadczenia wynikające z bycia partnerem i ojcem. Powieść, zamknięta w ponad siedmiuset stronach, prezentuje czytelnikowi obraz życia pary artystów, którzy rozpoczynają wspólne życie. Karl, jak wiemy z poprzedniej części, jest popularnym i cenionym norweskim pisarzem. Jego partnerka, Linda, szwedzka scenarzystka i pisarka, jest także matką trójki dzieci ze związku z Karlem: Vanji, Heidi i Johna.  Mamy zatem obraz klasy średniej na przykładzie współczesnej skandynawskiej rodziny.

Karl od razu wprowadza czytelnika w konkretny moment swojego rodzinnego życia, by po chwili, niczym Marcel Proust, pod wpływem nagłego impulsu, wywołanego na przykład niezwykłością oglądanego właśnie krajobrazu, przejść do wspomnień i włączyć nas do opowieści o początkach znajomości z Lindą.

Tych „magdalenek” jest kilka i z pozoru są nieoczywiste: wygląd kasjerki w ekskluzywnych sztokholmskich delikatesach. Widok pasażerów na dworcu. Widok wiejskiej leśnej drogi, biegnącej do domu rodziców Lindy. Te sytuacje, obrazy, aktywują pisarską wyobraźnię Karla, dzięki której zostajemy wrzuceni do kolejnych wspomnień o równej sile rażenia, co wywołujący je obraz czy uczucie.
Emocje towarzyszące Karlovi zauroczonego Lindą. Początki ich znajomości, pełne empatii, wrażliwości, na jaką stać dwoje artystów. Oczekiwanie na dziecko, pierwsze obowiązki i rutyna, zabijająca to, co wydawało się, że samoistnie pozostanie nieśmiertelne. Próby, jakie podejmuje Karl w walce o swoją tożsamość pisarza, stłamszonego w pewnym momencie w roli ojca, opisane oszczędnie, jakby pozbawione zostały heroizmu. Wątpliwości, czy jest jeszcze jakieś bardziej upokarzające dla mężczyzny zajęcie, niż uczestnictwo z dzieckiem w zajęciach z rytmiki dla niemowląt.  Zwłaszcza, że prowadząca zajęcia jest młodą atrakcyjną kobietą.

Migotliwe przejścia od czasów do miejsc są jednak podporządkowane głównemu tematowi powieści: walce między rolami narzucanymi przez społeczeństwo i rolami narzucanymi sobie przez nas samych. Próby oględnego opisu utrzymania tej równowagi, podbijane są poetyckimi obrazami skandynawskiego krajobrazu. Wzmacnia to heroizm Karla, a stylistycznie przydaje powieści dramatyzmu, prawdziwości, daje wrażenie docierania do granic emocji, które towarzysza pisarzowi w drodze do przedszkola i w samotności pisarskiej w pracowni. Dzięki tej próbie nadania powieści równowagi stylistycznej, przez siedemset stron drugiego tomu, z niesłabnącym natężeniem śledziłam dni z życia pisarza.

Jeszcze jeden element narracji wspomaga równowagę w czytelniczym odbiorze samego bohatera: jego przyjaciel, Geir. Sportretowanie go poprzez rozmowy i dyskusje z Karlem, dało znakomity efekt kontrastu, wzmacniający charakterystykę Karla. Geir, także norweski pisarz i znajomy z czasów szkolnych Karla Ove, jest doskonałym przeciwieństwem naiwnego, prostolinijnego bohatera. Czasami wydaje się, że zna go bardziej, niż on siebie sam…

„Moja walka” to jedna z moich największych niespodzianek czytelniczych.