piątek, 29 marca 2013

i żyli długo i szczęśliwie

Kusi Was czasem, żeby zmienić zakończenie książki?  Ja już napisałam wiele alternatywnych finałów. Dla siebie. Dla bohaterów.
Jest jednak powieść, której zakończenie znam od bardzo dawna i które zawsze czytam przy okazji Świąt Wielkanocnych. Tego zakończenia nie potrafiłabym zmienić. 
Zanim jednak znów dopełni się historia, chcę jeszcze chwilę potowarzyszyć jej bohaterom.

"Łoże znajdowało się w półmroku, kolumna osłaniała je przed księżycem, ale od wiodących na taras schodów do posłania ciągnęło się księżycowe pasmo. I procurator, skoro tylko stracił kontakt z otaczającą go rzeczywistością, zaraz ruszył po owej jaśniejącej ścieżce i poszedł nią ku górze, wprost w księżyc. Aż się roześmiał przez sen, uszczęśliwiony, że tak piękne i niepowtarzalne było wszystko na tej przejrzystej niebieskiej drodze. Szedł, towarzyszył mu Banga, a obok kroczył wędrowny filozof. Dyskutowali o czymś nader ważnym i niezmiernie skomplikowanym i żaden z nich nie mógł przekonać drugiego. Nie mieli żadnych wspólnych poglądów, co czyniło ich dyskusję szczególnie interesującą i sprawiało  że mogła się ona ciągnąć w nieskończoność. Dzisiejsza kaźń, oczywista, okazała się jedynie zwykłym nieporozumieniem;(...)".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz