poniedziałek, 11 marca 2013

Farewell, miss

Raz na jakiś czas dopada mnie ochota, żeby rzucić to wszystko i pojechać gdzieś, gdziekolwiek, byle dalej. Jakby mi ktoś zaproponował, dajmy na to, wyjazd nad morze - w pięć minut spakowałabym walizkę i stała w drzwiach. Gdyby to był wypad na Madagaskar - bez mrugnięcia okiem zostawiłabym to wszystko tutaj i pojechała - tam.

Po co tu, do diabła, siedzieć?! Gdzie indziej są lepsze miejsca, cieplejszy klimat, milsi ludzie, łagodniejsze wzgórza, smaczniejsze jedzenie. Gdzieś dalej jest znacznie, znacznie lepiej. Nie wiem, gdzie to jest, ale na pewno tam jest piękniej.

Tęsknota za ruchem, przemieszczaniem się i związanym z nim przyjemnością obserwowania zmieniającego się krajobrazu za szybą auta, pociągu, samolotu. Uciążliwa stagnacja, która obezwładnia. Nostalgia, która nie daje niczego w zamian.

Święty nie mógł już słuchać mojego narzekania i kupił mi na urodziny książkę "Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy". Dawno nie dostałam wspanialszej mapy marzeń.




2 komentarze:

  1. Pożycz, też na nią poluję!
    Dorzucę Bolano jak przeczytam... albo co innego jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie:) A gdzie nastąpi ta wymiana?

    OdpowiedzUsuń