czwartek, 1 stycznia 2015

"Magia świętokrzyskiego drzewa"

Widok na
Święty Krzyż. Droga na Święty Krzyż z naszego pensjonatu "Oaza". Copyrights by Święty.
Od dwóch dni czytam prawdziwą księgę drzew: album zatytułowany "Magia świętokrzyskiego drzewa" z tekstami Leszka Mazana i Krzysztofa Lorka i niesamowitymi fotografiami m.in. Pawła Pierścińskiego, Elżbiety Szot-Radziszewskiej, Piotra Kalety. Album wydało w 2006 roku wydawnictwo Norpol z Krakowa. Przeglądam, czytam i patrzę przez balkonowe okno; przede mną Łysa Góra, znana także jako Święty Krzyż. Nie pamiętam bardziej komplementarnych wrażeń. Mocno i estetycznie.

Przyjechaliśmy we trójkę do Huty Szklanej, wioski położonej najwyżej w Górach Świętokrzyskich. Mieszkamy we wspaniałym domu gościnnym, w którym nie ma innych turystów, tylko my, tak się trafiliśmy pod koniec roku, jak żartuje nasza Gospodyni.  Gospodyni jest zielarką i fanką Świętej Hildegardy z Bingen. Słuchamy ze Świętym jej opowieści, jemy przyrządzane przez nią posiłki, cieszymy się jadalnią z ogromnymi oknami i pięknym słońcem. Wynagradzamy sobie wzajemnie, we trójkę, pięciotygodniową wzajemną nieobecność. Siedzimy na zmianę w kąciku dla czytelników, na piętrze, na którym jest też nasz pokój. I spokój. W całości.

Wczorajsza wędrówka na Święty Krzyż okazała się bajkową podróżą do krainy śniegu. Na szczycie weszliśmy do klasztoru.W bazylice nie było nikogo. Akurat zaświeciło słońce, które wypełniło wnętrze z ołtarzem delikatnym, przepuszczonym przez mleczne okna, światłem. Zielone girlandy ze światełkami zwieszały się z sufitu. W prawej części kościoła spostrzegliśmy szopkę. Bob był zachwycony, jak zwykle, siankiem. Rozbawieni, zauważyliśmy obok figurek pasterzy dwa wypchane borsuki z pobliskiego Muzeum Przyrody. Wróciliśmy wczesnym popołudniem, Bob był już bardzo zmarznięty i śpiący. My ze Świętym siedzieliśmy sobie w salonie, przy kominku i rozmawialiśmy. Piliśmy kawę zaparzoną w kafeterce. Nie pamiętałam tak błogiego spokoju we dwójkę-trójkę.

Czytam wspomniany album "Magia świętokrzyskiego drzewa" i odkrywam siebie w tych drzewach. Powracają wspomnienia z pieszych wędrówek po Górach - eskapad z przyjaciółkami z tej samej drużyny harcerskiej. Z chłopakami z różnych stron Polski, którzy przyjeżdżali tu dla tych widoków, stając się dla mnie wspomnieniami na równi ważnymi, co wysiłek zdobywania Góry Chełmowej i Klonówki. Obserwuję siebie w tych retrospektywach - wystarczy mi jeden dzień w sąsiedztwie Łysogór i rozprasowują się fałdy ostatnich dni. Kontrafałdy założę na dzisiejszą potańcówkę w salonie i będzie miało to znaczenie tylko dzisiejszego wieczoru.

Tego ostatniego dnia w roku chciałabym Wam życzyć odpoczynku, wolnych chwil na przepuszczanie czasu z książkami. Bo taki czas liczy się dla nas, Czytelników, inaczej.

Święty Krzyż. Copyrights by Święty

Nasza trójka




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz