piątek, 16 stycznia 2015

Deborah McKinlay "Cała nadzieja w Paryżu"

Romans od kuchni, czyli, o tym, o co by się zdarzyło, gdyby on, znany amerykański pisarz po dwóch nieudanych małżeństwach spotkał ją, bogatą Brytyjkę po rozwodzie. Połączeni pasją gotowania, rozpoczynają wspólną przygodę. Gdzie? Oczywiście w Paryżu.

Tak by się mogło zdarzyć. Prezentowana historia przypomina znane nam skądinąd opowieści, jak to on wprawdzie jest popularnym pisarzem, odnoszącym sukcesy, ale nie radzi sobie z twórczym zastojem, który nadciąga wraz ze zbliżającą się pięćdziesiątką. Szukanie samotności, męskie towarzystwo i obiecujący romans z piękną fotografką nie uruchamiają u Jacka energii pisarskiej. Eva też sobie nie radzi. Samotność w zamożności to wprawdzie bajkowe połączenie, pozwalające na letarg bliski bajkowej Śnieżce. Jednak Evie do niej daleko. Nieprzepracowane emocje przekłada więc na gotowanie i pracę w ogrodzie. Pozornie udaje jej się osiągnąć spokój.

Nie byłoby tego romansu dwójki pokiereszowanych uczuciowo i oddzielonych Oceanem ludzi. Ale któregoś dnia, w pracy w charytatywnym sklepie, Evie, udzielającej się wolontariuszce,  wpada w oko jedna z książek Jacka. Powieść zadziała jak pocałunek księcia: Eva w chwili krótkiej przytomności pisze z wdzięczności kartkę do autora, w podziękowaniu za wyrwanie ją z półsnu, z zapomnienia. Jack odpisuje i korespondencyjna znajomość zaczyna rozkwitać. Poprzez wymianę kulinarnych przepisów i rad, bohaterowie dochodzą do momentu, w którym znają już swoje upodobania i smaki. Co z innymi zmysłami? Czy im pofolgują?

Czytając tę powieść, poczułam zapomniany smak epistolografii. Uzmysłowiłam sobie, że  dawno nie napisałam prawdziwego listu. A miałabym do kogo. I jeszcze coś: nie zawsze pozornie łatwe historie muszą kończyć się według przepisowego scenariusza. W tym przypadku trochę konwencjonalni bohaterowie nie zostali przez autorkę zamordowani swoimi powieściowymi prototypami i nie utknęli w schemacie romansu.


PS. Miło by było znaleźć się w Paryżu.

Deborah McKinley, Cała nadzieja w Paryżu. Łódź 2014.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz