niedziela, 22 marca 2015

Carla Montero "Szmaragdowa tablica"

Powieści osnute wokół poszukiwania obrazu: najlepiej, jeśli obraz przed tajemniczym zniknięciem znajdował się w galerii w Sankt Petersburgu, Madrycie, Florencji albo w Paryżu. Z pewnością to obraz, na temat którego środowisko sztuki milczy. Marszandzi kwitują uśmiechem politowania jego istnienie. A jeśli jeszcze nieostrożny poszukiwacz wątpliwego obrazu zadaje pytania o ów obraz niewłaściwym osobom,  musi, jako kustosz lub doktor historii sztuki, uciekać przed wynikającymi poszukiwań dzieła kłopotami... Zapowiada się pasjonująca lektura.
Z tych własnie powodów uwiodła mnie powieść Carli Montero Szmaragdowa tablica. Tytułowy artefakt, przypisywany Hermesowi Trismegistosowi, w powieści hiszpańskiej pisarki przybiera ciekawą postać. Akcja, w której Ana, specjalistka od twórczości Giorgione, przyjmuje zlecenie odnalezienia obrazu zatytułowanego Astrolog, wprowadza nas w historię samego dzieła i jego opiekunów. Tajemniczy obraz ma, według legendy, zawierać Szmaragdową Tablicę, a więc, być może, zapewnić jego posiadaczowi władzę nad światem. 
Brzmi to mało realnie, ale  w trakcie czytania okazuje się, że wśród poszukiwaczy starożytnej tajemnicy byli Himmler i Hitler, pragnący włączyć Astrologa do kolekcji artefaktów, kolekcji fundamentalnej dla idei odnowienia germańskiego imperium. Legenda Tablicy przemówiła więc znowu, tym razem w historii II wojny światowej.
W ten świat poszukiwań czytelnik zostaje włączony przez Anę Garcíę-Brest, wspomnianą ekspertkę od Giorgionego. Śledztwo w sprawie tajemniczego obrazu, jest pozornie skazane na niepowodzenie. Jednak w trakcie postępowania, młodą panią doktor zaczyna interesować się wielu ludzi, w tym członkowie tajemniczego zgromadzenia PosenGeist. Ana w trakcie poszukiwań spotka wiele interesujących osób, które przemówią zza grobu i odkryją przed nią pasjonujące tajemnice.
Dla mnie najbardziej  frapująca okazała się historia strażniczki obrazu Astrolog, Sarah Bauer, francuskiej Żydówki, której losy splotły się z życiem Georga von Bergheima. Generał Bergheim poszukiwał obrazu Astrolog dla Himmlera, ale zanim odkrył prawdziwe motywy swego zleceniodawcy, zakochał się w Sarah i ich historia zaczęła biec w tempie historii okupowanego Paryża. 
Jak w każdej dobrej powieści kryminalno-społecznej, obraz ludności przebywającej w Paryżu w czasie II wojny prezentuje postawy skrajne: kolaborantów, prostytutki, przedstawicieli ruchu oporu. W podobny sposób, wielowymiarowo, przedstawieni są Niemcy: winni całemu złu wielbiciele kultury wysokiej, napędzani ideą stworzenia nowego społeczeństwa w duchu nietzscheańskim. Nie po raz pierwszy powieściowy świat widziany oczami okupantów i okupowanych nie jest biało-czarny, ale pełen szarości. Kto potrafi w nim znaleźć w sobie odrobinę empatii, może ocalić swoje człowieczeństwo. 
O bohaterskich postawach w powieści mówi się głośno i może czasem tendencyjnie, szczególnie jeśli chodzi o francuski ruch oporu i elitę niemieckich generałów. Nie można jednak nie ulec urokowi, w jaki Carla Montero opisuje cały ten świat grozy, miłości, poszukiwania piękna i tajemnicy obrazu. Miałam wrażenie, że czytam coś pomiędzy Klubem Dumas, a Kodem Leonarda da Vinci. Przekład powieści dokonany przez Wojciecha Charchalisa, znanego z fenomenalnych adaptacji "współczesnojęzykowych", jak choćby najnowsze tłumaczenie Don Kichota, sprawia, że Tablicę czyta się płynnie: sześćset siedemdziesiąt stron połknęłam w dwa dni. Zanim doceniłam lekkie pióro tłumacza, zwróciłam uwagę na stronę tytułową i wewnętrzne strony okładki: są piękne i wymowne. Czytanie Szmaragdowej tablicy okazało się fantastyczną przygodą.

Carla Montero, Szmaragdowa tablica. Przeł. Wojciech Charchalis. Poznań 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz