czwartek, 3 kwietnia 2014

Andrzej Stasiuk, "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach"

Ciągle jeszcze pisze się o sztuce podróżowania. Ale właściwie skąd się biorą coraz to nowi czytelnicy tych podróżniczych dzienników? Przecież wystarczy włączyć program Google Earth, wpisać adres i można w mgnieniu oka znaleźć się w dowolnym miejscu na świecie (oczywiście pod warunkiem, iż dotarła tam cywilizacja pod postacią auta Google i zrobiono tam zdjęcia). Kliknięcie i teleportacja dzięki oprogramowaniu. Nie potrzeba o tym pisać, to można zrobić! Chyba, że samochód Google gdzieś jeszcze nie dojechał. Książki o niezbadanych krainach mogą więc zaspokoić ciekawość.

Ale czy ma sens opisywanie Europy, Azji, czy Ameryki, jeśli to nie jest turystyczna oferta?

Najnowszy zbiór opowiadań Andrzeja Stasiuka zatytułowany "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach" to jeden z dzienników podróży. Autor, jak zwykle, zabiera nas w podróż po Bałkanach, które dla niego ciągle są atrakcyjne. Z różnych względów, czego znakomicie dowodzi. Oprócz tego opisuje wycieczki po Polsce, podróże do Niemiec, wyprawy do Stanów i na Gobi - w większości w pojedynkę, czasem w kompanii, często przy okazji spotkań autorskich - z pozoru chaotyczne, zawierają pewien interesujący klucz. Są jak mapa dla poszukiwaczy skarbu.

Przez opisywaną topografię przebijają emocje. Składają się one na architekturę świata, do której krystalizacji, wraz ze zrozumieniem siebie, jako człowieka i pisarza, próbuje nas przekonać Autor. Konsolidacja właściwych Stasiukowi chwytów przebiega wraz z procesem samoświadomości udokumentowanej przez opis podróży. Znany literaturze zabieg u Stasiuka osiąga nową jakość. 

Wrócę jeszcze do Stasiukowego ducha podróżniczego, tego jego spiritus movens. To głód wrażeń i nieustanne zdziwienie wynikające z odkrwania podobieństw pomiędzy architekturą prowincjonalnej Ameryki (Stasiuk taką znalazł), a polską wolnością w budownictwie, której wybryki można obserwować w całym kraju, nie tylko na prowincji... 

Z ciekawości sprawdziłam na Google Earth, dokąd dotarł Stasiuk. Na niektórych żółtych drogach nie jeździł, jak dotąd, ekspres Google. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz