niedziela, 5 stycznia 2014

"Spiski. Przygody tatrzańskie" Wojciecha Kuczoka

Wypożyczyłam tę książkę z myślą, iż zmienię swoje nastawienie do autora Gnoju. Zachęciły mnie recenzje na temat "Spisków". Nie pisane li tylko przez amatorów twórczości Kuczoka. 

Ale dokucza Kuczok. Choć początkowo wszystko gra. Bohater, mieszkaniec Górnego Śląska, przyjeżdża w Tatry z rodzicami. Na wczasy. Ma kilka lat. Jest rok 1982, Polska bierze udział w mistrzostwach piłki nożnej w mundialu. Bohater przeżywa to bardzo intensywnie, pragnie zainicjować podwórkowe rozgrywki piłki nożnej z udziałem rówieśników-górali. Te próby są tematem pierwszego z opowiadań. Tak jak i zauważona, zasłyszana i podchwycona językowa góralska fraza. Przytaczana bez przerwy. W opozycji do neutralnego języka (choć ślązaka, bo autor nadaje wiele cech swoich bohaterowi).  

Kolejne cztery opowiadania pisane są w cyklu czteroletnim (znów nawiązanie do czteroletnich rozgrywek mundialu). Pierwsze inicjacje w świat dorosłych, przyjemne (z udziałem cygańskiej góralki w zbiorowej orgii na redyku), oraz te, których bohater jest świadkiem jako syn swoich rodziców − małżeństwa z wieloletnim stażem.  Postać dorasta, dojrzewa, odcina się od wszystkiego, już jako grotołaz, taternik speleolog, powracający w Tatry. Tylko jedna siła jest w stanie go zrównać z pozostałą ludzkością, do której nie czuje nawet pogardy. To miłość. 

Wydawałoby się, że "Spiski" to powieść o dojrzewaniu, nad czym warto się pochylić, skonfrontować, o czym warto będzie porozmawiać. Dokucza jednak Kuczok. 

Po pierwsze jego gra z tradycją literacką. Nieuzasadniona. Bez celu. Gra dla gry. Sceny: polowania, grzybobrania. Gatunek powieści inicjacyjnej osadzonej w egzotycznych, choć polskich realiach. Okej. A jednak nie gra. Zgrzyta. Mimo misiołaków, Jadwichy i całej tej stylizacji na Gombrowicza i Witkacego!

Po drugie i wynikające  z poprzedniego: brak szczerości. To ją uważam za elemantarną w nawiązaniu kontaktu z czytelnikiem i zarazem klucz do świata, jaki kreuje autor. U Kuczoka nie mogę liczyć na szczerość. Narrator wszechwiedzący odcina się od odbiorcy. Nie chce autentyczności. Chce się bawić, zachowując bezpieczny dystans. W tej sytuacji nie mogę mu się oddać. Po prostu mu nie wierzę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz