Dziś inspiracja z książki kucharskiej Rachel Khoo, autorki "Małej paryskiej kuchni". Kupiłam tę książkę zaintrygowana historią drobnej, rezolutnej dziewczyny, która z Londynu przeprowadziła się do Paryża, by spełniać swoje marzenia. o studiowaniu w patiserie w Le Cordon Bleu. Jak postanowiła, tak zrobiła, a o swoich doświadczeniach: kulinarnych, towarzyskich i kulturowych, napisała w "Małej paryskiej kuchni," podając klasyczne francuskie przepisy w świeżej i prostej oprawie.
Historię Rachel przeczytałam na jednym z moich ukochanych blogów. Postanowiłam więc osobiście przekartkować jej książkę w księgarni i zdecydować, czy moje raczkujące doświadczenie kulinarne sprosta przepisom kuchni francuskiej. Zaryzykowałam, kupiłam książkę i na pierwszy ogień wybrałam ciasto z kiełbasą, suszonymi śliwkami i pistacjami. W sam raz na piknik! I co? Udało mi się je upiec! Ciasta wyszło więcej, niż na moją małą "keksówkę", więc resztę wlałam do małej formy babki. Zrobiły się dwa ciasta, Jedno zjedliśmy z Bobem już po wystygnięciu (nie mogliśmy się opanować!), drugie zaniosłam na piknik, gdzie zniknęło w mgnieniu oka. Najwspanialszy komplement. Chyba wypróbuję kolejne przepisy, tym bardziej, że sezon na pikniki dopiero się zaczął. Dziś byliśmy w Jazdowie, gdzie można się zrelaksować, a przy okazji napić się czegoś wyjątkowo świeżego, jak naturalny sok, oraz spróbować różnych przysmaków przyrządzanych z ekologicznych warzyw i owoców.... Do tego światło na murach zamku - mocno lipcowe, oblepiające mury. Mimo tego zauważalnego piękna w zapachu lip, tęsknię za Świętym. Wraca z Bolonii za miesiąc. Mam zatem mnóstwo czasu na eksperymenty z kuchnią francuską.
Tymczasem pozwalam sobie na melancholię - nie robiłam zdjęć wesołemu towarzystwu. Było super, ale utrwaliłam tylko niektóre momenty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz