środa, 23 lipca 2014

Paulina Sołowianiuk "Ta piękna mitomanka. O Izabeli Czajce-Stachowicz"

Nie lubię wyrzucać kalendarzy z ubiegłych lat.  Do dziś mam swój pierwszy osobisty terminarz, który kupiła mi mama w kiosku Ruchu. Na okładce data: 1989.  Oczywiście mam i Kalendarze Szalonego Małolata i cudne kalendarzyki z wydawnictwa Michalczyk i Prokop. Nie posiadam tylko jeszcze Moleskine.  To chyba znak, że zdążę go kiedyś kupić albo otrzymać i zapisać.

Nie wyrzucam swoich starych kalendarzy, bo szkoda mi minione dni tak po prostu unicestwić. Nie wybrałabym z własnej woli takiego rozrachunku z przeszłością. Moja przeszłość jest dla mnie ważna. Jestem jej tworem, poniekąd.

Obecnie stać mnie na taki sentymentalizm: przeczytałam znakomitą biografię Izabeli Czajki-Stachowicz, biografię napisaną przez Paulinę Sołowianiuk. Zastanawiam się, czy podobnie tkliwie , jak ja, myślała o swojej przeszłości pisarka i muza artystów przedwojennej Warszawy. Miała tak barwne życie, dopóki nie zniszczyła go wojna i pobyt w getcie. Dla bogatej i wykształconej Izabeli, pochodzącej z szanowanej spolonizowanej rodziny żydowskiej, wojna odcięła drogę do TAMTEGO świata. Do przeszłości.  Nie było powrotu do tamtych miejsc i ludzi.

Postać charyzmatycznej kobiety na szczęście powróciła. „Ta piękna mitomanka”  to świetna, rzetelna i znakomicie napisana biografia Izabeli Czajki z domu Szwarc. Autorka biografii, Paulina Sołowianiuk z ogromną skrupulatnością i niezwykle przenikliwie kreśli obraz Izabeli. To przedziwny portret. Autorce udało się wzbudzić we mnie ambiwalentne uczucia co do postaci swojej bohaterki: Czajka, zanim jeszcze nią została, była panią Hertz i panią Gelbard, nie dbając przy tym zbytnio o opinię przykładnej mężatki. Opinia ogółu mało ją przy tym obchodziła: dla niej liczyli się artyści i znakomitości obracający się w świecie, w który pragnęła wejść. Jeśli wierzyć źródłom autorki biografii, Czajce się to udało.

Pomogły jej pieniądze, koneksje, wrodzony wdzięki i uroda wampa. Izabela, opisana przez Witkacego jako Bela Hertz w pierwszym rozdziale „Pożegnania jesieni” oraz przez Zbigniewa Uniłowskiego we „Wspólnym pokoju” jako panna Leopard , nawet jak na swoje czasy była nietuzinkowa kobietą,. Do tego sama tworzyła swoją legendę, fałszując daty swoich narodzin, podając kilka miejsc tego wydarzenia, unikając niezręcznych informacji, uwypuklając zaś inne. Manipulowała faktami i nie przejmowała się tym wcale.  

Przyznam, że wzruszyła mnie historia Czajki. O ile jej wybryki towarzyskie, skandale i szum wokół swojej osoby składałam na jej beztroskie pragnienie życia w całej pełni i jej bezkompromisowe dążenie do szczęścia, o tyle jej powojenne losy są przejmujące. Wzruszające, bo należą do kobiety, której przeszłość została zdeptana przez brutalną historię.

Czajka po wojnie pomagała w odnajdowaniu zaginionych i skradzionych przez okupantów dziel sztuki, należących do zbiorów Muzeum Narodowego. Jako niedoszła pani porucznik, cieszyła się popularnością w kręgach dygnitarzy wojskowych, miała szerokie znajomości w MO i wpływy w SB, co niejednokrotnie przydawało się, gdy pragnęła pomóc przyjaciołom unikalnym – z racji przeszłości –  w konflikt z nową, komunistyczną władzą w Polsce. Czajka miała ogromne zasługi  w ratowaniu znajomych z rąk nowej władzy. Po raz trzeci wyszła za mąż. Myślała o spisaniu swoich wspomnień, historii ucieczki z getta. Jej pierwsze pieśni napisane w mieszkaniu po nie aryjskiej stronie, opublikowane jeszcze w czasie okupacji, ciągle cieszyły się popularnością.

Postanowiłam przepisać sobie z tej czytanej biografii  kilka fragmentów. Pomyślałam, że znajdę budynki zaprojektowane przez Gelbarda. Na razie udało mi się zobaczyć jedną kamienicę na Lwowskiej 7. Udało mi się dostać tw bibliotece ostatni tom wspomnień Izabeli, Dubo, Dubon, Dubonnet.  

Czajka została moją  przewodniczką po Warszawie swoich czasów.  A kto wie, jak będzie z czytaniem o jej Paryżu? Zacieram ręce. Dziękuję, Izabelo. Dziękuję, Jerzy. Dziękuję,  Paulino.

To zdjęcie oddaje coś z klimatu ukochanego czasu Izabeli.


Copyright by Święty  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz