Intensywność wyrażeń odnoszących się do czytania jest zadziwiająca. Można "utonąć w lekturze", "zatopić się w niej", "pogrążyć", "utonąć"... Mogę "połknąć" i "pożreć" jakiś opasły tom i nieco chudszy tomik. Mogę się zaczytać. Mogę uciec w książkę. Mogę ją tylko przekartkować, a mogę i przeczytać od deski do deski...Obecnie tropię powiązania między dwiema pozornie odległymi od siebie powieściami: Kobietą z wydm Abe Kobo i Domem z papieru Carlosa Maríí Domíngueza. Żywioł w nich obecny jest potężny i fascynujący. Ślady nakreślę niebawem.
Abe Kobo, Kobieta z wydm. Warszawa 1971.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz