piątek, 22 października 2021

"Fizyka smutku" Georgia Gospodinowa

Powietrze w październiku pachnie podobnie do przedwiosennego. Czuje się wtedy złudną lekkość, jakby miała nadejść wiosna, a nie – zima. Zapach wzruszonej ziemi i mokrych liści przyspiesza krążenie krwi i mam ochotę na spontaniczne wycieczki na Zachód, najlepiej pociągiem.

Zanim się obejrzę, siedzę już w porannym intercity do Wrocławia. Widoki za oknem przesuwają się razem ze słońcem. Miejsce przy oknie napełnia otuchą i nadzieją. Piękno i różnorodność  mijanych krajobrazów daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jadę do siebie.

Czytam Fizykę smutku Gospodinowa. Leszczyna poleciła mi do tego Historię Minotaura Herberta. Obu utworom patronuje pół byk i pół człowiek. Jednak esej Herberta bije na głowę książkę bułgarskiego pisarza.

Gospodinow przywołuje postać niechcianego syna Minosa, gdy pisze o zwierzętach dzikich i hodowlanych. Nadal zabijamy je dla mięsa, nie widzimy ich pysków. Czy spojrzenie w twarz, w oczy zwierzęcia odwiodłoby człowieka od zabójstwa? Zwierzęta są mięsem, które zapewni nam przeżycie, byśmy mogli, jako ludzkość, realizować swoje szczytne cele, jak robienie kapsuł czasu i wysyłanie ich w kosmos. Po to, by zostawić po sobie jakiś ślad. Ironiczne i smutne wnioski, do których prowadzi lektura są przytłaczające.

Na razie jestem w połowie czytelniczej wycieczki. Lektura Gospodinowa zmusza mnie do następujących przemyśleń: Jak niewiele możemy różnić się od innych, by zostać uznanym za swojego? Co jest tolerowane? Kolor skóry? Ubranie? Wyznanie? Język? Żeby odgrodzić się od innych budujemy granice, stawiamy zasieki i płoty. Jednak kultura Zachodu, w jakiej pragnę żyć, otwiera się na „inność” każdego człowieka. Mieszkańcy tej konkretnej kultury widzą w każdym z napotkanych ludzi siebie. Rozróżniają twarze.  Niestety – w Minotaurze widzą potwora. Czy Minotaur ma twarz?

W drodze na zachód zanurzam się w pojemną formę utworu Gospodinowa. I choć jadę sama w pierwszej klasie nie jest mi już wygodnie.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz