Kupiłam tę książkę, bo ma piękną okładkę, jest aksamitna w dotyku i cudownie pachnie. Oprócz tego ogromnie cenię Autorkę za jej pasję, warsztat i urok. To wszystko razem dało mi gwarancję wysokogatunkowego produktu, dzięki któremu mogłam przenieść się w czasie do początku lat 90. XX wieku.
Przedstawiony w książce obraz ostatniej dekady minionego wieku zmusił mnie do powrotu do siebie z tamtych lat i przyjrzenia się sobie ponownie. Byłam wtedy zbuntowaną nastolatką, uwielbiającą Guns n` Roses i Nirvanę, szalałam za ich muzyką. Tę intensywność emocji czuję do dzisiaj, nie wyrosłam z muzycznych upodobań, co lubię czasem zaakcentować ubiorem i makijażem. Jednak dzięki książce Ani dotarło do mnie wiele rzeczy, które w okresie nastoletniości, były dla mnie niedostępne, może niezrozumiałe, bo nie potrafiłam zdobyć się na dystans. Mogłam ślepo kochać jednocześnie Axla Rose`a i Kurta Cobaina, uważać Madonnę za dziwaczkę i pogardzać muzyką pop. Związki pomiędzy tymi zjawiskami pokazała mi dopiero lektura książki. Siłą napędową „Ekstazy” pozostaje muzyka i to, co działo się na początku lat 90. w Seattle, gdzie rodziły się gwiazdy grunge`u. Obok zaś rozwijały się pop i rock, dwa nurty zasilające muzycznego giganta, na jakiego wówczas wyrosło MTV.
Anna Gacek o latach 90. pisze tak, że śmieję się i płaczę podczas lektury „Ekstazy”.
Czytając anegdoty o znanych i uwielbianych muzykach i modelkach, śmieję się na głos, dziwię, zachwycam, niedowierzam. Co za wspaniały popis połączenia rzetelnej dziennikarskiej pracy z wrażliwością, miłością i empatią. Ania to kobieta, która naprawdę dużo wie o latach 90. I umie o tym opowiadać.
Tej książki nie da się po prostu odłożyć na później. Wspaniała, przemyślana kompozycja rozdziałów, w których historie ze świata mody, polityki i oczywiście – muzyki, składają się na obraz świata, do którego czas dorosnąć. A to dopiero Początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz